1 minut, 15 sekund

Kiedy byłem małym chłopcem chodziłem na roraty. To takie Msze św., które poświęcone są Matce Bożej, odprawiane z samego rana.

Nazwa 'roraty’ wzięła się z formularza mszalnego z introitu (antyfony śpiewanej na początku Mszy św. w Nadzwyczajnym Rycie Rzymskim), rozpoczynającego się słowami „rorate cæli desuper” („spuśćcie rosę niebiosa”). Charakterystycznym elementem rorat jest zapalanie świecy, zwanej roratką (świecą roratną). Świeca ta umieszczana jest w pobliżu ołtarza jedynie w adwencie. Symbolizuje Najświętszą Maryję Pannę.

Z nimi łączy się liturgia słowa związana z oczekiwaniem na przyjście Pana.
Dawniej odprawiane były rano, przy bardzo licznym uczestnictwie dzieci i młodzieży szkolnej. Czasy się jednak zmieniły na tyle, że liturgię roratnią dla nich odprawia się często wieczorem. W miastach akademickich roraty są niesamowicie popularne wśród studentów, którzy mimo ogromu nauki znajdują czas, by z Maryją czuwać i oczekiwać na nadejście Zbawiciela. To robi duże wrażenie.

Dzieciństwo minęło, ale uczestnictwo w roratach – nie.

Moja rodzinna parafia, odkąd pamiętam, kultywuje tradycję wykonywania własnych lampionów. Co roku, na zakończenie cyklu rorat, odbywa się konkurs na najpiękniejszy lampion. Z moim bratem co najmniej 2 razy brałem w konkursie. Raz wygraliśmy.

Podobnie jest z kazaniami, które kierowane są do tych dużych i tych najmłodszych. W tym roku rozważania dotyczą osoby św. Józefa ze względu na ogłoszony przez Papieża Franciszka Nadzwyczajnego Roku św. Józefa Kaliskiego. Przy pomocy słuchanych opowiadań oraz fragmentów z Pisma Św. dzieci i dorośli

Elementami wzmacniającymi są obrazki z zadaniami oraz piosenka, w tym roku pt. „Strażnik Skarbów” Andrzeja Szewczyka w wykonaniu Magdy Anioł

Previous post OnTour – co było, co będzie
Next post Przedświątecznie…
Close