43 sekund

Żałuję kilku spraw, których nie udało się na tym wyjeździe zrealizować: Nie nauczyliśmy się tym razem tego, na czym najbardziej mi zależało, czyli Emmanuela (SDM 2000) i Kocham Cię Panie (2Tm2,3). Ale jak to w życiu bywa- są pozytywy. Mianowicie wieczorek z Morskimi Opowieściami:D i Największym Gazdą😀
Zyskałem jeszcze to, że wreszcie miałem z kim sobie ostro pograć w tym czasie.

Żałuję swojego zachowania wobec niektórych osób – zbyt wyniosłego, suchego, bez emocji… Przepraszam jeszcze raz. Bardzo mi to siedzi w głowie i bardzo potrzebowałem takiego katharsis…

Z innej beczki. Dzięki ubiegłotygodniowej przejażdżce dziś rano miałem ok. 984 km, więc postanowiłem dobić do „kafla” i wrócić do domu.

P.S. obecnie mam 1008.6km na liczniku (bo mam go od 2007 roku), a poza tym wakacje 2005 z 1200 kilometrami w nogach przez 2 miesiące:P Chyba nigdy nie wrócę do takiej formy…

Previous post Łagów (na bis…)
Next post Ctrl+Alt+Del…
Close