31 sekund

Obiecywałem sobie,że więcej tutaj już nie napiszę. Złamałem się. Przemogłem. Zrobiłem.
Taka jest moja kondycja duchowa. A raczej jej nie ma. Powietrze uszło dawno temu. Jest w tej kwestii bez ciśnienia.

Przygotowuję się do wyjazdu. Mrzeżyno czeka.
Przygotowania idą jednak jak po grudzie. Nie potrafię się skupić na sprawdzaniu śpiewnika. Czuję z kilometra, że on nie jest mój mimo tego, że bazuje na przygotowanym na 2013 rok (to ten z Augustowa, w Jarosławcu wykorzystałem ten sam)

Obudziły się wspomnienia przy wypisywaniu kart na poszczególne dni.
Zapragnąłem znowu nosić sercański krzyżyk, który nosiłem od 1 klasy gimnazjum.
Sznurek nylonowy dużo dłużej posłuży niż rzemień…

Previous post Po deszczu przychodzi słońce…
Next post Wymiana
Close