48 sekund

Sezon powolnymi ruchami wchodzi w ostatni wiraż. Z tego powodu w moim garażu trochę się ostatnio działo.

Przede wszystkim samochód odjechał… do mechanika na lawecie. 1,5 roku względnego spokoju było. Nazwa Straconka nabrała tym samym nowego znaczenia. W sumie jest to dobra sprawa, bo zawczasu przygotuję kota na zimę.

Rower natomiast przeszedł kolejną modyfikację. Uznałem, że czas na węższą, prostą kierownicę oraz wymianę łańcucha (stary służył od nowości roweru… bardzo długo 🙂 )

Postanowiłem się więc przejechać. Byłem pewny, że wszystko gra, więc założyłem obcisłe bo to warto mieć styl i… okazało się, że łańcuch przeskakuje na blacie i wolnobiegu. Okazało się, że spinając łańcuch nie zrobiłem luzu i zwyczajnie się zaciął.  Trochę czasu zajęło doprowadzenie go do stanu używalności i… znów problem, którego rozwiązanie właściwie spowodowało, że ostatecznie nigdzie nie pojechałem – mam za długi łańcuch i zużyty wolnobieg.

Łańcuch ostatecznie skróciłem, a do jazdy przygotowałem koła do jazdy xco… Mając właściwie zestaw gotowy do jazdy uznałem, że warto się przejechać…

Previous post return to…
Next post Refleksja na progu…
Close