5 minut, 40 sekund

Nie muszę chyba przedstawiać Dariusza „Maleo” Malejonka. Chciałbym tylko uświadomić młodym, jak trudną drogę pokonał, by wreszcie poznać Prawdę

 

 

ŚWIADECTWO DARKA MALEJONKA

Świadectwo wygłoszone na Ogólnopolskim Czuwaniu Grup Odnowy w Duchu Świętym na Jasnej Górze (1996)

Nazywam się Darek Malejonek, jestem wokalistą zespołu rockowego HOUK. Chciałbym podzielić się z Wami tym, co Jezus uczynił w moim życiu. Kiedy patrzę z perspektywy na to, co się stało, widzę, że kiedyś byłem jak szczur w klatce, miotający się w niewoli swoich urojeń i rządz, chodzący w różnych protezach szczęścia i wolności. Teraz widzę, że jestem człowiekiem wolnym, który doświadczył miłości Jezusa Chrystusa.

Moja droga do Jezusa, a raczej to, w jaki sposób Jezus przyciągnął mnie do siebie, jest trochę nietypowa.

Pochodzę z rodziny niewierzącej, ale muszę powiedzieć, że moja mama i tato są ludźmi bardzo prawymi. Zaznałem szczęśliwego dzieciństwa, ale kiedy byłem nastolatkiem, zacząłem inaczej patrzeć na świat i szukać prawdy na własną rękę. Jezus Chrystus był dla mnie postacią mityczną, bajkową, a Kościół katolicki kojarzył mi się z martwą religią, z czymś, co nie ma nic wspólnego z Bogiem, z prawdziwą wiarą. Zacząłem szukać prawdy w filozofiach Wschodu, w buddyzmie, hinduizmie. Jezus wykorzystał moją wielką wadę, jaką jest moje rozkojarzenie, aby mnie ocalić. Nigdy nie mogłem skupić się w czasie medytacji i dlatego nigdy nie wszedłem w to głębiej.

Któregoś dnia zapukali do mnie Świadkowie Jehowy i zaprosili mnie do wspólnego studiowania Pisma Świętego. Grałem wówczas muzykę reggae, która ma dużo odniesień do Starego Testamentu, dlatego byłem ciekaw tego, co ta lektura może wnieść do mojego życia. Po pewnym czasie zauważyłem, że Pismo Święte, którym posługują się Świadkowie Jehowy, jest trochę zmodyfikowane i ma pełno podkreśleń, wybranych cytatów, które – jak zobaczyłem później – mają służyć temu, by uprawomocnić ich doktrynę. Któregoś dnia zostałem zaproszony na „Pamiątkę śmierci Jezusa” – jak oni mówią. Kiedy kielich z Krwią Jezusa zaczął krążyć z rąk do rąk, ze zdziwieniem zobaczyłem, że nikt nie pije tej Krwi. Więc zapytałem, czemu tak jest. Odpowiedziano mi, że nikt nie jest godny. Właściwie godni są tylko Amerykanie. Zdziwiło mnie to. Kompletnie straciłem zainteresowanie tym ruchem. I całe szczęście, że tak się stało.

W 1987 roku grałem z zespołem Moskwa w Jarocinie. Dowiedziawszy się, że jest tam także amerykański zespół No Longer Music, który ma zakaz występowania na dużej scenie. Nie mogło być lepszej zachęty, żeby zobaczyć ten zespół. Grali pod kościołem, w miejscu udostępnionym przez proboszcza. Poszedłem tam razem z moim bliskim kolegą. Po raz pierwszy widziałem taki dziwny koncert rockowy. Na początku było wszystko normalne, to znaczy była muzyka, a potem odbyło się coś na zasadzie pantomimy, która mówiła o misji Jezusa Chrystusa, o tym, że On jest Zbawicielem wszystkich ludzi, że oddał za nas życie i zmartwychwstał. W tym momencie otworzyły mi się oczy. Wraz z innymi ludźmi uczestniczącymi w koncercie przyjąłem do serca Jezusa jako mojego Zbawiciela.
Przede mną była jeszcze bardzo długa droga. Nie miałem oparcia w żadnej wspólnocie, więc tamto przeżycie szybko przeszło. Ale – jak się potem okazało – Jezus już był w moim sercu, nawet wtedy, gdy ja o Nim nie pamiętałem.

Na początku lat dziewięćdziesiątych próbowałem środków psychodelicznych, jak to się mówi – rozwijających świadomość. Było to LSD, niesamowite świństwo i trucizna, ale ja myślałem, że jest to coś, co pomoże mi otworzyć umysł. Do tej pory uważałem się za „kozaka”, ale wtedy, po raz pierwszy w życiu, przeżyłem piekło. Odczułem, że dostaję schizofrenii i potwornego lęku. Pierwszy raz w życiu odczułem istnienie złych duchów, zobaczyłem, że złe moce są tak potężne, że ja przy nich jestem jak mrówka, a one chcą mnie zniszczyć. Wiedziałem, że nikt nie był w stanie mi pomóc. Ani policjant, ani Wałęsa, ani żaden lekarz. Czułem się zupełnie bezradny. Czułem, że umieram. Zobaczyłem, co to znaczy śmierć duchowa. Gdyby ktoś podszedł do mnie z siekierą i chciał mnie porąbać, śmiałbym się tylko. Śmierć ciała była dla mnie niczym.

W momencie, kiedy myślałem, że popadnę w zupełne szaleństwo, Jezus podał mi rękę, wyciągnął mnie z tego. Po raz pierwszy w życiu zacząłem się naprawdę modlić i dziękować Mu z całego serca. Odczułem, że Jezus Chrystus uratował moje życie, moją duszę. Wtedy wszedłem na drogę nawrócenia.
Tak się złożyło, że następnego roku znowu przyjechał do Polski z trasą koncertową zespół No Longer Music. Jest to zespół misyjny, który jeździ po całym świecie i głosi Słowo m.in. terrorystom IRA, ETA. Mój zespół HOUK grał z nimi koncerty. Wtedy zobaczyłem, że w czasie koncertów rockowych ludzie oddają życie Jezusowi. To był szok. Muzycy z No Longer Music prosili, bym ja powiedział świadectwo, ale ja bałem się powiedzieć, że Jezus jest moim Panem. Wymigiwałem się, omijałem tę część koncertu, kiedy ludzie oddawali swoje życie Jezusowi. Byłem jednak coraz bliżej. Zacząłem wtedy mieć dużo wspólnego z protestantyzmem, bo dzięki niemu zbliżyłem się do Jezusa. Już wówczas zacząłem wspominać na koncertach, że Jezus Chrystus daje wolność, ale było to jeszcze bardzo nieśmiałe.
W 1994 r. zostałem zaproszony na czuwanie modlitewne do kościoła Paulinów. Kiedy słyszałem proroctwa, przyjąłem, że jedno z nich jest skierowane do mnie. Jezus powiedział: „Przestań mnie szukać po omacku. Jeżeli chcesz mnie złapać, zrób to teraz”. Wtedy wyciągnąłem ręce i „złapałem” Jezusa. Stałem tak chyba z 20 minut, trzymałem Go bardzo mocno i nie chciałem puścić. Ale to była Msza święta, więc musiałem przestać. Po tej Mszy ojcowie zaczęli modlić się za mnie wstawienniczo. Wtedy otrzymałem Ducha Świętego i zostałem chyba do końca wyzwolony z tych różnych wpływów.
Była Przy tym jedna wspaniała rzecz. Ja czułem się protestantem, więc nie uznawałem Matki Bożej jako Królowej nieba. Gdy grupa modliła się, również usłyszałem proroctwo. Wtedy odezwała się do mnie Matka Boża i powiedziała: „Synku, to Ja ciebie tutaj przyprowadziłam, Ja wyjednałam ci łaskę u mojego Syna”. A ja wtedy padłem na kolana przed Nią i powiedziałem: „Mamusiu, przecież ja myślałem, że Ciebie nie ma!” Od tego momentu zrozumiałem, jak wielką moc ma Maryja. Oddałem całe moje życie Jezusowi, oddałem Mu całą moją rodzinę. Wcześniej dostałem wielki dar od Boga, który mnie uchronił od pójścia w złą stronę – moją żonę. W kwietniu 1995 roku przyjąłem sakrament chrztu i bierzmowania, wzięliśmy też ślub kościelny.

Jest w Starym Testamencie taki fragment, kiedy król Dawid szedł na wojnę z Filistynami i nie miał miecza. Kiedy poprosił kapłana o miecz, ten powiedział: „Jest tylko miecz Goliata, którego zabiłeś”. A wtedy Dawid wziął miecz i powiedział: „Jest to najlepszy miecz.” Zobaczyłem, że muzyka rockowa jest takim mieczem Goliata, który Bóg dał w moje ręce. Dzięki muzyce rockowej możemy teraz ewangelizować młodych ludzi i wyrywać ich ze szponów ciemności, bo muzyka rockowa ma wielki wpływ na ludzi. Do tej pory była ona właściwie w rękach diabła. Wierzę w to, że wielu młodych ludzi nawróci się dzięki muzyce rockowej. Ja oddałem cały swój zespół, całe moje życie temu celowi.
Alleluja! Jezus żyje i jest Zbawicielem!

źródło : http://www.houk.kdm.pl/wywiad01.html

 

Previous post Drugi ro[c]kowy raz…
Next post LUXTORPEDA – Autystyczny
Close