1 minut, 32 sekund

Ostro i gwałtownie zakończyłem użytkowanie Lumii 625. Były to ciekawe 4 lata, w trakcie których przyzwyczaiłem się do Windows Phone’a.

Mimo tego, że fajne aplikacje pojawiały się tak szybko, jak szybko Microsoft zrezygnował z telefonów, to uważam ten system za jeden z bardziej niedocenionych produktów Microsoftu przez… Microsoft i (dopiero później) resztę świata. W to nie będę jednak wchodził. Kto chce- znajdzie informacje w sieci.

Pierwszy był zawód w momencie, gdy model nie został uwzględniony do aktualizacji systemu z WP 8.1 do W 10M. Po pewnym czasie złudnych nadziei uznałem, że jest to prawdopodobnie sygnał do opuszczenia okrętu z logiem złożonym z okienek.
Drugi raz – gdy zauważyłem, że w Lumii pękł ekran LCD w miescu, gidzePo tym jak z taśmy odkleił się przycisk głośności miałem już pewne doświadczenie „serwisowe”, ale uznałem jednak, że mimo wszystko potrzebuję sprzętu sprawnego w 100%, a nie składanego z kilku.

Wybór padł naLumię 1020.

Powód jest bardzo prosty. Nie muszę uczyć się nowego systemu. Poza tym jest bardzo ważna zaleta sprzętu – aparat z matrycą  matrycę światłoczułą 1/1.5” czyli w przeliczeniu 2/3”. Sensor Lumii 1020 nie ma realnej przekątnej wynoszącej ok. 16,9 mm, lecz ok. 11 mm, ale w zupełności wystarcza, by godnie zastąpić mi w niektórych sytuacjach lustrzankę. A na pewno w pewnym zakresie kompaktowy.
Do tego udało mi się dostać wraz z telefonem grip, dzięki któremu zwiększa się pojemność użytkowa akumulatorów zestawu. Nominalnie jest zbyt mały jak na zakładane przez producenta wykorzystanie (smartfon posiada akumulator o pojemności 2000 mAh), więc każde dodatkowe ładowanie powoduje, że po złożeniu zestawu daje w efekcie przyzwoity czas pracy (tę kwestię mam zamiar jeszcze zbadać).

Jeszcze jedno – kontynuuję tym samym moją „wyprawę” po nie-typowych urządzeniach Nokii (wcześniej miałem ich cegiełkę N93 – też z optyką Zeiss. 🙂 ).

Więcej można przeczytać na stronie optyczne.pl

 

 

Previous post Wyjazd (1)
Next post Skalpel
Close