1 minut, 19 sekund

Jest dużego wzrostu, przy tym dość szeroki. Objętościowo dość spory…

Minęły dwa lata. Z wielu przyjaciół zostało niewielu znajomych… Wynikło to z kilku powodów, wśród których najważniejszym jest zwykły brak kontaktu.

Niektórych osób już z ruski rok nie widziałem. W tym czasie w moim życiu przewinęły się osoby, które mogły wskoczyć na ich miejsce, ale nic z tego- Marta nie będzie Elą, Klaudia nie będzie Anią, Dawid nie będzie Adrianem, etc. Jednym zdaniem- starych znajomych, przyjaciół, nowymi zastąpić się ot tak po prostu nie da. Sorry że tak bardzo obrazowo i z wykorzystaniem prawdziwych imion ale to jest sprawa, którą trzeba nazywać po imieniu. Ktoś się może obrazić, ale prawda jest prawdą.

Może za niektórymi nie tęsknię, to jednak przychodzą dni, że bardzo mi was brakuje… Tak jak dzisiaj. Niebawem znów do was dołączę, ale to będzie łabędzi śpiew- Wy już będziecie kończyć swój trud,a nad to będę daleko od Was…

Już nic nie jest takie samo.

Dawniej mogliśmy rozmawiać do woli. Życie nas zmieniło i teraz ciężko nam wykrztusić słowo >cześć< gdy przechodzimy ulicą.
Potrafiliśmy się spotkać, zebrać gdzieś i pójść razem w góry. A dziś? Ilu z nas by się stawiło na odprawie? Gorzko mówiąc- pewnie nikt by nie przyszedł.
Poturbowały nas inne okoliczności, ale to nie zwolniło nas z odpowiedzialności. ważne, by uzmysłowić sobie, jak wielką moc posiada przyjaźń. Wszyscy się gdzieś pogubiliśmy…

Kiedy opuszczałem Kraków 2 lata temu miałem jeszcze uczucie, że jeszcze nic nie jest stracone mimo tego, że pojawiały się kolejne rysy na szkle. Dziś to szkło leży rozbite.
W kontenerze przy krakowskim bloku.

Previous post Tęcza.
Next post Sport…
Close