1 minut, 18 sekund

W poprzednim poście stwierdziłem, że trzeba mieć marzenia. Oraz to, że mam takowe.

Co zrobić, żeby dojść daleko? Albo wysoko? Może jedno i drugie?

Alpy i Himalaje nie są dosłowne.
Przede wszystkim – zrobić pierwszy krok.

W moim przypadku takim pierwszym krokiem było… sięgnięcie po książkę. Po tematykę bliską sercu. Taką dawniej były rajdy samochodowe, obecnie mam wrażenie, że oddaliłem się od motorsportu. Dziś jego miejsce zajęło w dużej mierze kolarstwo. Kolarstwo to może zbyt wygórowane stwierdzenie, bo nie ścigam się. Bardziej jazda na rowerze. Może to z tego powodu, że koszty w stosunku do sportu motorowego są niebotycznie niższe (choć również potrafią wycisnąć z kieszeni ostatnie pieniądze).

Aha, pomiędzy nimi jeszcze pojawiło się szybownictwo, ale ono z mety jest tylko obliczone na tzw.  oglądarę.

Co łączy te trzy dyscypliny? Wysiłek. Koncentracja. Taktyka. Sprzęt. Przygotowanie.

Oraz istotna cecha – wytrwałość. Aha, i adrenalina, i chęć.

Bo gdyby mi się nie chciało – nie byłoby tego posta, zdjęć, bloga. To też mnie napędza, choć czasem się nie chce.

Wytrwałość jest nader istotna. Każdy, kto choć przez chwilę miał do czynienia ze sportem jakiegokolwiek typu, wie, że bez wytrwałości i samozaparcia daleko się nie zajdzie.

Kwestia literatury – jest element wspólny. Bohaterowie dwoją się i troją, wyciskają siódme poty ze swoich organizmów by osiągnąć swój cel.

Jakiś mały cel? Na początek – tak. Żeby wstać z łóżka. Z kanapy. Bo książki to wiedza. Ale wiedza bez praktyki raczej nie wygląda zachęcająco. Jest sucha jak pieprz.

Postaw sobie cel i bądź wytrwały.
„A przyjdą Twoje wielkie dni…”

Alpy i Himalaje są do zdobycia. Zrób tylko pierwszy krok.

Previous post Wszystkiego najlepszego w 2018 roku!
Next post Góra bez szczytu.
Close