24 sekund

Początek pierwszego weekendu listopada okazał się być bardzo łaskawy. Temperatura powyżej 10 stopni i słońce po raz kolejny zachęciły do spędzenia sobotniego popołudnia poza domem.

Zachodni Beskid Mały jest piękny o tej porze roku.
Trochę żałuję, że nie wziąłem ze sobą lustrzanki, bo zdjęcia byłyby o wiele lepsze.

Pogoda dopisała. Może jeszcze będzie więcej takich „kawowych” dni 😉

Previous post Ostatni wysiłek i… koniec…?
Next post OnTour – co było, co będzie
Close