2 minut, 13 sekund

Po ciężkiej pracy przyszedł czas na odpoczynek. Cały aktywny rok miał zamknąć się w trakcie wakacji. Jak się okazało – miały to być ostatnie wakacje z ks. Grzegorzem, gdyż na mocy dekretu został przeniesiony do bielskich Aleksandrowic od września tego roku (2003).

Lipiec tego roku był wyjątkowo ciepły. W sam raz na wakacje – wyjazd zaczął się już na dworcu. Uczestnicy zaczęli się zjeżdżać. Można by rzec, że Kęty opanowały bielski Dworzec Główny. Atmosfera była przednia.

Kierunek Tczew. Stamtąd autokarem przejechaliśmy do Borzechowa, do „Zagrody u Hanki” – u Pani Hanny Dróżkowskiej i Jej przemiłej rodziny.

Pierwsze wrażenie? Hmm… przyszło nam mieszkać w stodole, więc początkowo mieszane (był wyczuwalny zapach stajni), ale w ostateczności nie mogliśmy na nic narzekać – mieliśmy telewizor jako jedyni 😉.

Mieliśmy jeszcze radio z odtwarzaczem kaset, więc mogliśmy sobie posłuchać zarówno radia jak i kaset. Wzięliśmy ze sobą kilka sztuk z nagranymi albumami Oldfielda – zabawa więc była przednia 🙂 Oprócz nas jeszcze kleryk Grzegorz zabrał ze sobą radioodtwarzacz i płyty utworami Queen, dzięki czemu repertuar na czas wolny był dość bogaty.

Nie sposób opisać tych 2 tygodni, które wypełnione były tematyką biblijną, połączoną z wieczornymi rozważaniami nad Słowem, które kierował do nas Bóg. Różane Wakacje…

Przeżyliśmy w wymiarze duchowym m.in. wesele w Kanie Galilejskiej a w wymiarze cielesnym- m.in. mecz z miejscowym LKS Sławek Borzechowo (który wygraliśmy 6-5) , chrzest w jeziorze Borzechowskim, zwiedzanie zamku w Malborku i odwiedziny w zamku w Gniewie, zwiedzanie gdańskiego kościoła Mariackiego …

Do legendy przeszło już kupowanie cukierków na sztuki przez Dawida :D. To tylko dowód na to, jak dziwne i zabawne były to wakacje. Nie można pominąć tutaj również tego, jak pchaliśmy autobus w Kościerzynie pod dzisiejszą Galerią Wybickiego… 🙂(w ogóle był to płomienny wyjazd – prawdopodobnie było jakieś zwarcie w instalacji, bo wszystko poprzedziła chmura dymu).

Przez cały wyjazd podpatrywałem jak mój kuzyn gra na gitarze (dziś sam jeżdżę na wyjazdy wakacyjne z młodzieżą jako animator muzyczny i niewątpliwie to co zobaczyłem i nauczyłem się w czasie wspólnych eskapad ma pewne przełożenie na to co i jak gram). W pewnym momencie żałowałem, że nie wziąłem pudła ze sobą mimo tego, że miałem je wtedy raptem 2 tygodnie… Paradoksalnie – nikt wtedy na poważnie nie brał tego, że będę grał…

„Jeśli trzymasz się blisko świętego drzewa krzyża, nigdy nie ulegniesz rozbiciu.” (Św. Paweł od Krzyża). Ten cytat doskonale opisuje zdjęcie przy krzyżu. Trudno to realizować, ale życie nie jest usłane różami…

W trakcie powrotu powstało hasło: Masz bula? Kup se red bulla.
Wszystko co dobre- szybko się kończy.

Na koniec wyjazdu postanowiliśmy z Piotrkiem, moim bratem, że pozbieramy podpisy od uczestników wyjazdu do zeszytów- na pamiątkę.  Mamy je do dziś…

Previous post SuperLuz
Next post Babice…
Close