1 minut, 33 sekund

Babice, ach te Babice…

Temat chodził mi po głowie od kilku dni. Dlaczego by nie pojechać do Babic na rowerze, skoro to tak niedaleko?

W poniedziałek uznałem, że warto spróbować.
Plan był prosty – dojechać najpierw do Rajska, a później zaistniały dwa warianty – pojechać od strony Brzezinki i wzdłuż obozu Auschwitz – Birkenau wskoczyć do Wsi od zachodu, czy może pojechać od strony Błoń na Broszkowice i wjechać od strony północnej jednocześnie zataczając pętlę. Ostatecznie wybrałem drugi wariant, bo nie do końca wierzyłem w swoją dyspozycję. Jak się okazało – słusznie.

Na samym początku jazdy miałem już wątpliwości w to, czy uda mi się najpierw dojechać do Wilamowic, później do Rajska, w pewnym momencie pomyślałem o skróceniu trasy do Skidzinia, by wrócić przez Brzeszcze i Jawiszowice. Jednak wjeżdżając do Skidzinia uznałem, że jestem w stanie dojechać do samego końca. I rzeczywiście – w niecałą godzinę byłem już w Oświęcimiu, a w Broszkowicach kwadrans później. Chwila przerwy nad Wisłą, później jazda wałem… i podziwianie widoków. Wtedy przypomniał mi się początek pieśń Panny XII z Pieśni Świętojańskiej o Sobótce Jana Kochanowskiego – „Wsi spokojna, wsi wesoła…”.

Taki spokój i harmonia, i szumiący wiatr; wszechobecna zieleń lasu, pola uprawne – tylko na wsi.

Jednak wszystko, co dobre, szybko się kończy. Przyszedł czas na powrót do domu. Nie będę ukrywał, że jazda była udręką ze względu na około południową temperaturę powietrza, przez co dojeżdżając do Wilamowic postanowiłem poszukać jak najkrótszej drogi do domu. Spowodowało to dodatkową jazdę w terenie, ale nieco skróciło trasę. Ostatni odcinek od Harszówek przejechałem za traktorem. Przynajmniej było w miarę dynamicznie i z tunelem aerodynamicznym 😉

Dotąd, a byłem przecież tyle razy w Babicach, a nie miałem okazji ot tak przespacerować się po wsi….

Na wykresach nie ma co się sugerować czasem. Jest odpowiedni do pokonania trasy z prędkością… 10km/h

 

Previous post Borzechowo 2003
Next post 72. Tour de Pologne 2015 – 4. etap
Close